Dziś niedziela.

Było safari. 

Uśmiechnijcie się.

Jutro Poniedziałek.

tyle wystarczy.

No dobra. Dziś zaliczyliśmy hinduską świątynię, byliśmy też na safari gdzie oglądaliśmy guźce (to taka świnia z Afryki), były też pawie, bizony, był orzeł, kolibry, pelikany i krokodyle. Były sarny i łosie (wtf) ale największą sensacje wzbudził symbol Sri lanki- kogut. NO SZOK. Lampartów co prawda nie widzieliśmy. Woda w oceanie indyjskim też jest ciepła choć rwąca. 

Wciąż jestem pod wielkim wrażeniem tutejszych kierowców. Pomimo brawurowej jak na europejskie standardy jazdy nie ma tu wypadków. Kierowcy używają ma siebie klaksonów praktycznie bez przerwy a mimo to nikt nikomu nie daje w mordę. Może to siła tego buddyjskiego spokoju? Nawet psy na ulicach mają wszystko gdzieś. Nie wiem, ale przydałoby się w Polsce. A na koniec dnia wypiliśmy całe piwo w ośrodku.  A jakie jest Twoje osiągnięcie tego weekendu?

Słowniczek:

  •      Ou – tak
  •      Ne – nie
  •      Rilava – makak