Nie wiem, nie znam się, to się wypowiem.
Nie bronię zorganizowanych wycieczek, nie skoczyłem turystyki ale z moich skromnych obserwacji wynika że jest wielu ludzi którzy uważają że zorganizowane wycieczki są słabe bo zawożą Cię tylko w wybrane miejsca i nie masz kontaktu ani możliwości zanurzenia się w lokalnej kulturze, wszystko jest zorganizowane, a sklepy do których jesteś zawożony mają zawyżone ceny. I to wszystko pewnie będzie prawdą. Ale gdybym sam sobie organizował taką wycieczkę w do kraju w którym nigdy nie byłem to w życiu nie znalazłbym się w miejscach do których w życiu bym nie pomyślał że trafię. No bo kto by pomyślał: „tak! Lecę na Srilanke! Przelecę się 10 godzin żeby zobaczyć fabrykę drewna!”. Ale jak już się w takiej fabryce znajdzie to zachwyca się jak piękne rzeczy człowiek potrafi stworzyć manualnie, albo przeżyć rafting, albo zdać sobie sprawę z tego jak trudne i niebezpieczne może być wydobywanie szafirów. Ponadto wycieczki objazdowe jest fakt że zorganizowanie takiej wycieczki to olbrzymie przedsięwzięcie logistyczne, obarczone olbrzymim ryzykiem związanym z możliwymi zatruciami pokarmowymi, brakiem pogody, wypadkami losowymi jak i z marudzeniem wszelkiego rodzaju „Jęczybuł” którym wydaje się że skoro zapłaciły za wycieczkę to są królami życia i wszyscy z obsługi mają wkoło nich skakać bo im się należy, a i tak na koniec zjadą całą wycieczkę z pilotem na czele bo „w pokoju było za dużo much”, albo „w autokarze nie było pasów bezpieczeństwa”.
Jest jeszcze jedna rzecz. Niektórzy choć nie wszyscy mają problem żeby przestawić się na „tryb urlopowy” bo ciągle myślą o pracy i tym pierdyliardzie maili które powinni jeszcze wysłać, albo rzeczy które mieli jeszcze zrobić. Wydaje mi się że dla takich osób wycieczka z objazdem jest dobrą opcją bo zmusza człowieka do przestawienia się na inny tryb funkcjonowania, myślenia o zupełnie innych rzeczach, narzuca rygor wycieczki, trzeba przy tym przyswajać dużą ilość informacji wiec nie ma czasu myśleć o robocie (z resztą, kto by tam chciał). Oczywiście zawsze znajdą się „Biznesmeny Bogdany” które będą siedzieć na leżaku pod palmami z laptopem i na telefonie i będą wszystkim mówić że są uzależnieni od pracy. No cóż, mam nadzieje że wypoczną od czego tam chcą wypocząć.
Inną sprawą jest to, że tego typu egzotyczne wycieczki dają perspektywę. Ludzie którzy na co dzień żyją swoim europejskim życiem i mają swoje wielkie europejskie problemy nagle stają przed ścianą bo widzą jak wygląda życie lwiej części świata i nawet wtedy do niektórych nie dociera w jak bardzo uprzywilejowanej pozycji są z tym swoimi „wielkimi” problemami. Przyjeżdżając tutaj zderzają się z innym stylem życia patrzą i nie wierzą własnym oczom w jakich warunkach potrafią żyć ludzie w dżungli, w jakimi sposobami wydobywane są te ich szafiry które oni później kupują w wypolerowanych galeriach handlowych albo patrzą ile pracy trzeba włożyć w to żeby wyhodować tę herbatę która kosztuje tyle co nic i jest pijana codziennie. I mówią: „to niemożliwe, to wszystko na pokaz”. A co jeśli to nie na pokaz? A co jeśli jesteśmy naprawdę szczęściarzami mając to wszystko to co mamy i tylko z nudów znajdujemy sobie problemy? A co jeżeli wszystkie te rzeczy które mamy i możemy sobie kupić wcale nie dadzą nam szczęścia?
Na Srilance, owszem ludzie pewnie mają problemy może większe od naszych, może mniejsze ale jakkolwiek by na to nie patrzeć wyglądają na szczęśliwszych. Uśmiechają się częściej, ustępują sobie miejsca i szanują się nawzajem. Bo mają coś czego my nie mamy bo nas tego nie nauczono- spokoju ducha. I to pomimo niedawno zakończonej wojny. My wojny dawno nie mieliśmy, ale nie potrzebujemy bo dajemy się dzielić i ciągle ze sobą walczymy. I w ciemno wiem że wysiadając z samolotu po raz kolejny przeżyję bolesne zderzenie z krainą gdzie Polak Polakowi Polakiem.
I na koniec. To do końca nie prawda że podróże kształcą. Kształcą tylko tych którzy chcą coś z nich wyciągnąć. Można przejechać cały świat i zwiedzić wszystkie najpiękniejsze miejsca na całym świecie ale jeżeli nie ma w tym ani chwili refleksji nad tym co się zobaczyło, nad pięknem i różnorodnością świata, szacunku dla innej kultury, a swoją kulturę uważa się za lepszą to chyba trochę szkoda czasu.
Ale jakby co to zawsze zostaje All Inclusive w Egipcie.
(Które też uwielbiam żeby nie było)
KONIEC.