Ludzkość rzadko kiedy działa prewencyjne, bo do tego potrzeba wyobraźni. Trzeba się zastanowić co się może wydarzyć i spróbować przewidzieć ewentualne konsekwencje wydarzeń, na przykład poprzez budowanie różnych scenariuszy. Pan Einstein powiedział że wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, a z panem Einsteinem się nie dyskutuje. Ci, którzy są w stanie przewidzieć to, co może się wydarzyć lub wydarzy najczęściej są olewani przez znakomitą większość dla której wiedza jest ważniejsza od wyobraźni. Dlatego że większość działa reakcyjne: Musi się coś mocno jebnąć, co stanie się faktem żeby ludzie zaczęli się zastanawiać jak do tego doszło i czy można było temu zapobiec. Człowiek musi zginąć pomimo ostrzeżeń że jego stanowisko pracy nie jest bezpieczne. Samolot musi spaść pomimo ostrzeżeń że jest w złym stanie technicznym. Musiało dojść do pandemii pomimo ostrzeżeń że świat nie jest gotowy na coś takiego. Przykładów że coś się musiało wydarzyć żeby ktoś się nad tym zaczął zastanawiać jest nieskończenie wiele.

I oto jesteśmy tu. To, z czym mamy obecnie do czynienia to nie tylko pandemia, to prawdopodobnie próg największego kryzysu gospodarczego o zasięgu globalnym jaki widzieliśmy, po którym może się zmienić model ekonomiczny i to jak funkcjonują gospodarki. Pisząc to zdaję sobie sprawę że jest to próba przewidzenia tego, co może się wydarzyć i dlatego daję sobie możliwość żeby być w błędzie.

Świat jest obecnie w trybie „pause”, ale jest też trochę na takich wakacjach. Ludzie siedzą w domach, wysyłają sobie memy ale nikt do końca nie ma pomysłu ile to jeszcze potrwa. Nie wydają też pieniędzy bo nie bardzo jest gdzie. Nie chodzą do kawiarni ani do kin bo nie można. Cierpią na tym przedsiębiorcy, którzy są uzależnieni od kapitału krążącego w gospodarce. Wszyscy powoli zaczynają się też obawiać czy nie stracą swojej pracy. Pojawia się strach, a pieniądze bardzo nie lubią strachu. Wszyscy czekają.

Jeżeli w Europie ma kiedykolwiek zostać wprowadzony dochód gwarantowany, to jest to jeden z lepszych momentów w historii. Może on dać ludziom złudne poczucie bezpieczeństwa, ale pozwoli kapitałowi znowu zacząć przepływać w gospodarce. Ogólnie zdania co do tej koncepcji są podzielone, nie będę więc oceniał czy sama koncepcja dochodu gwarantowanego jest „zdrowa” i czy ma sens bo się na tym nie znam, zostawiam to ekspertom.

A czym jest ten dochód gwarantowany? Bezwarunkowy Dochód Gwarantowany, bo tak to się ładnie nazywa, to taka nowa koncepcja społeczno-politycznego modelu finansów publicznych. Zakłada ona że każdy obywatel dostanie z góry określoną kwotę pieniążków, niezależnie od tego czy pracuje czy nie. Taka trochę emerytura dla wszystkich. Wysokość kwoty takiego dochodu powinna pozwolić na zapewnienie minimum egzystencji. Czyli tłumacząc na nasze: „czy się stoi czy się leży, ileś tam kasy się należy”. Brzmi znajomo? No cóż, zachodni świat właśnie odkrył taki koncept i powoli zaczyna się nim zachwycać.

Pierwotnie był to pomysł rozwiązywania problemów związanych z nowymi gałęziami przemysłu i robotyzacją już istniejących. W związku z rewolucją przemysłową 4.0 pewne dotychczasowe zawody przestają istnieć bo są wypierane przez nowe zawody albo przez maszyny. Ale z tymi bezrobotnymi trzeba coś zrobić. Pojawiają się duże tarcia społeczne. Więc ktoś wpadł na pomysł: dajmy im kasę za to że żyją! Wtedy brzmiało to trochę śmiesznie, ale teraz już tak wesoło nie jest.

Jeżeli jest jakaś pozytywna rzecz w tym całym bałaganie, to że Matka Ziemia ma trochę oddechu. Można otworzyć okno i posłuchać ciszy bo nawet mieszkając przy ruchliwej ulicy nie jeżdżą samochody. Natura powoli zaczyna wypełniać lukę po człowieku. W Wenecji po zamknięciu ruchu wodnego w kanałach rzecznych pojawiły się ryby. Na ulicach wielu miast pojawiają się zwierzęta które do tej pory trzymały się z dala od cywilizacji. Matka natura sobie świetnie poradzi z nami lub też bez nas, wszak wirusy to też część natury. To ludzie tak naprawdę nie mają na siebie pomysłu.

Nadal.