Stal

Wszystko zaczęło się od bawełny. Ale tak naprawdę wiele lat wcześniej, na studiach. Mieliśmy wówczas zajęcia ze warsztatowe. Uczono nas, jak trzymać palnik acetylenowy, a podczas cięcia plazmą arkusz blachy o grubości dwóch centymetrów topił się jak masło na patelni. Mieliśmy także warsztaty ze spawalnictwa, na których uczono nas, jak odróżnić elektrodę rutylową od zasadowej, jak spawać w pozycji podolnej, a także co to jest spoina pachwinowa.

I właśnie wtedy, podczas jednej z przerw w zajęciach, gdy odszedłem od swojego stanowiska zwróciłem uwagę na dużą skrzynię. Były w niej powyginane kawałki stali, będące próbkami po laboratoriach metaloznawstwa badające wytrzymałość stali na zginanie. Zapytałem prowadzącego, co z tymi próbkami się później dzieje? Jadą z powrotem do huty jako złom. „A czy mogę sobie wziąć dwie takie próbki?” Popatrzył na mnie ze zdziwieniem, „Nie ma problemu!”. Po kilku chwilach powstało coś, co zdziwiło jeszcze więcej osób obecnych na warsztacie.

Tak oto powstało coś z niczego. Coś, co do dziś stoi na parapecie i cieszy moje oko.