Jest 5:35 rano. Trudno więc rozstrzygnąć czy pora już na „Dzień dobry”, czy może jeszcze „Dobry wieczór”. Niemniej w toku mijającej nocy zdołałem już udzielić serii mądrych rad, wybiec w przyszłość kilka razy i znaleźć odpowiedz na każde nurtujące mnie egzystencjalne pytanie. Albert Hofman miał swoją słynną przejażdżkę rowerem. Mi wystarczył powrotny spacer po mieście. I o to coś się wydarzyło. Jest to swego rodzaju notatka dla samego siebie, ale być może posłuży też komuś w jego wędrówce. Turn on, tune in, drop out. Zaczynamy.
Rozpuszczenie Ego. No i to jest ciekawe. Pewnie każdy odczuwa to inaczej więc spróbuję to opisać swoimi słowami: wyobraź sobie ze mówisz do kogoś coś, co nie? I ty wiesz ze to ty, nie? Ale widzisz to z pozycji obserwatora. I to wszystko dzieje się w Twojej głowie. To zapewne jeden z mniej zgranych i banalnych opisów tego może się przydarzyć Tobie. To coś, jakby Twoja psychika i osobowość zostałaby rozsprzeglone żeby zmienić bieg. I po ponownym sprzęgleniu lęki i obawy spadły z twojej półki zainteresowań. Po prostu przestały być Twoje. Co więcej? Coś jakby ktoś wyłączył mi w głowie mój ulubiony moduł analizy przeszłości. Koniec z ruminacjami. To chyba jest najważniejsza rzecz. Mam wrażenie jakby cały mój układ nerwowy został wpięty w prąd. Czuję to w całym ciele, wszak układ nerwowy to trochę taka automatyka całego organizmu. Jednak to, co mnie uderzyło to uczucie mojej twarzy. A konkretniej mięśnie odpowiedzialne za mimikę. I zdałem sobie sprawę ze albo od bardzo dawna się nie śmiałem bo moje mięśnie odpowiedzialne za uśmiech tak szybko się męczą, albo co gorsza że nigdy nie byłem wstanie się uśmiechnąć do takiego stopnia. Dziwne uczucie zmęczenia na policzkach. Opisy przyrody i odbiór sztuki pozwolę sobie pominąć bo to nie jest „Nad Niemnem”, ale zaręczam to zupełnie nowy wymiar percepcji.
Tak więc jest wcześnie rano, a ja siedzę i próbuję uspokoić swój pędzący, rozgrzany umysł. Ale nie tak to działa. Powinienem był o tym wiedzieć. Zgodziłem się na to w chwili podjąłem decyzję z pełną świadomością i szacunkiem. Nie ja tu jestem kierowcą, jestem tylko pasażerem w tym autobusie i dojadę wtedy, kiedy dojadę. I to chyba prawda co mówią że po tym nic już nie jest takie jak przedtem. Pozwoliłem sobie zatem na kilka głębszych obserwacji i refleksji na gorąco, będąc jeszcze w trakcie podróży:
- Brak strachu! Nie boje się niczego! (Sprawdzić czy się nadal ma lek wysokości- i tylko mi bez żadnych głupstw!) Ten strach to prędzej wszelkiego rodzaju obawy. Będzie co ma być. Zaczynam w to wierzyć.
- Nie walcz. Poddaj się wszystkiemu co ma przyjść. Rzeczy, które przychodzą i będą przychodzić Ci do głowy mówią Tobie Twoją prawdę o Tobie. Potrzebujesz tego żeby iść naprzód. Zmierz się z tym.
- Ego: poziom zero. Gdzie w tym wszystkim jest sens? Tylko w drugim człowieku! Reszta to maszyna. Nawet takie objawienia musiałem jebnąć w punktach (ja prdl), Co prowadzi mnie do czwartego olśnienia:
- Biznes to Religia (Nie. Wcale nie na odwrót). Nie no, na odwrót to oczywiście też, nie jestem naiwny. Chodzi o to, że ludziom deklarującym się jako ateiści zdarza się wpadać w korpospirale. Zaczynają mówić swoimi dialektami, żeby deadlajny się zgadzały, a KPIe nie wyjeżdżały poza contigency reserve. Tylko po to żeby kupić sobie nowe korposzaty które się zakłada od poniedziałku do piątku. Napisałem „szaty”? O przepraszam, chodziło mi najwidoczniej o ODZIEŻ ROBOCZĄ. Albo kupić sobie nowego iPhone, albo samochód, albo chociaż spłacić kredyt zaciągnięty na większą część ich korpożycia. Niektórzy z nich myślą że jak będą chcieli bardziej to szybciej spłacą ten kredyt. Nie bez racji. Wiec harują bardziej. Stają się zelotami. Rozwijają się, robią kursy, szkolenia, studia. Między jednym wypaleniem a drugim. Pomiędzy epizodami depresji jak porami roku. Aż przestaną rozróżniać gdzie się zaczyna maszyna, a kończy człowiek. Ale to nieistotne. Wszystko jest w procesie. Nie musisz myśleć. Myśli za Ciebie proces. Najgorsze jest to, że właśnie oto na fali wjeżdża całe młode pokolenie które nie ma zielonego pojęcia jak sobie z tym poradzić. Nie mają drugiego człowieka, mają media społecznościowe. Od razu pomińmy banały w stylu: „no każde pokolenie ma swoje wyzwania” Gówno! Żadne wcześniejsze pokolenie nie wychowało się na stylu dwóch rodzajów rzeczywistości, gdzie sukcesywnie ta nieprawdziwa, wirtualna, oparta na echo bańkach wypiera tę prawdziwą. A natura nie znosi pustki i szybko ją czymś wypełni. Dlatego nr 5:
- Nie wierzę ateistom. Po prostu, nie chodzi o to że ja mam jakieś określone wyobrażenie Boga, które muszę forsować dookoła i przekonywać że mam racje. Niech każdy wierzy w co chce. Chodzi o to że TAK JAK żadna z religii nie jest w stanie odpowiedzieć na ateistyczne banały w stylu „gdzie jest Bóg skoro na świecie dzieje się… blablabla”, TAK samo ateisci nie są w stanie odpowiedzieć na jedno proste pytanie: „to co Ty tu kurwa robisz na tej planecie? Tu i teraz? W tym wszechświecie”? Ja po prostu nie kupuję odpowiedzi w stylu: ”po śmierci nie ma nic” bo jak to mawia klasyk- „ciężar dowodu spoczywa na dowodzącym.” Życzę miłego dnia.
- Buduj siebie. Budowanie siebie jest procesem, którego większość z nas nie tyle że nie kończy, co nawet nie zaczyna. A budować siebie należy na trwałych fundamentach:
- Poznaj siebie. Co możesz o sobie powiedzieć skoro nic nie przeżyłeś, a zamiast tego kręcisz się w utartych schematach i wzorcach toksycznych relacji i oczekiwań?
- Znajdź swoje poczucie wartości. No z tym akurat sam miałem problem. Skakanie z nogi na nogę żeby spełnić czyjeś oczekiwania. Otóż nie. Jeżeli masz się zbudować, to zapamiętaj pierwszą zasadę budownictwa lądowego: „budynki się nie ruszają”. Jeżeli wiesz już kim jesteś, wiesz gdzie stoisz, wiesz co możesz zaoferować, pozwól żeby to inni przyszli do ciebie. Nie jesteś zupą pomidorową żeby Cie wszyscy lubili. Rób swoje ale nie bądź wyniosły.
- Służ innym. Mniej dobre intencje. Jeżeli działasz w dobrej intencji, Wszechświat Cię chroni.
- Twórz. Ile się da. Kto wie, być może tworzenie sprawi Ci większą przyjemność niż niszczenie, skoro i tak już masz pewien naddatek energii i nie wiesz jak ją spożytkować.
- Nie oceniaj. Łatwo mówić, ale postaraj się.
Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki i skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.